środa, 1 maja 2013

Castelfiorentino

Pierwszy dzień w Toskaniu spędziliśmy w otoczeniu najbliższych. Jednak znaleźliśmy również czas na odrobinę zwiedzania. Pierwszym naszym celem było urokliwe Castelfiorentino ze swoimi wąskimi starymi uliczkami, które zachęcały do wejścia coraz dalej i dalej. Po wejściu na najwyższy punkt tego miasteczka mogliśmy podziwiać panoramę skąpaną w słońcu.  Miasteczko położone w doline rzeki, wspinające się na otaczające ją wzniesienia.
Poza miastem widać było srebrne sady oliwne delikatnie błyszczące w słońcu oraz równe rzędy winogron, które wygrzewały się leniwie, obiecując swoim słodkim lenistwem , pełne smaku i aromatu owoce.
Jednak nie tylko krajobrazy przykuły moją uwagę. Obiektem godnym mojej uwagi okazała się jaszczurka, która zaliczyła sesję na rozgrzanym , kamiennym murze.
Jednak oprócz zwiedzania mieliśmy też okazję zakosztować smaków Toskani, choć nie tylko. Na obiad jedliśmy pastę z  pistacjami i włoską mortadelą ( nie mylić z tym co jest dostępne w Polsce). Smak jedyny w swoim rodzaju na który warto czekać. Jako drugie danie mieliśmy okazję spróbować pieczonego indyka, bardzo aromatycznego i świeżego.
Na kolację jedliśmy królika w ziołach podanego z duszoną marchewką i selerem naciowym.
Po prostu prawdziwe smaki Toskani.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz