Ten weekend był wyjątkowo upalny . Słońce mocno świeciło cały świat prażył się jak n patelni. Nawet ptaki przycichły . Gdzie niegdzie słychać było pojedyńcze odgłosy zniecierpliwionych upałem ptaków. Godzinka ,którą spędziłam na balkonie robiąć wiązankę na grób Taty, odbiła się na moich plecach wzbogacając moją opaleniznę. Upał był tak duży ,że jedynym możliwym daniem obiadowym był lekki chłodnik z młodymi ziemniakami, choć najchętniej wypiłabym sam chłodnik.
Bazą tego chłodnika jest wystudzona, przegotowana woda ze śmietaną świeżym ogórkiem , szczypiorkiem, pomidorkami i octem. Jest to potrawa , która kojarzy mi się z dzieciństwem , wakacjami spędzonymi u Babci na wsi.
Popołudnie spędziliśmy razem z Darkiem ,Anią, Dominikiem oraz Marcinem w spa, gdzie na przemian korzystaliśmy z uroków jaccuzi, sauny oraz grając w piłkę w basenie. Zabawy było co niemiara.
Ostatnim punktem tego upalnego dnia był bardzo udany grill podczas ,którego śmailiśmy ię i bawiliśmy do późna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz